• News
  • Biografia
  • Książki
  • Fragmenty
  • Recenzje
  • Artykuły
  • Sztuki i scenariusze
  • Filmy
  • Galeria
  • Audiobooki
  • Wywiady
  • Audycje
  • Cytaty

polska strona autora


  • Wydania zagraniczne
  • Ciekawostki
  • Prace
  • Soundtracki
  • DVD
  • Facebook
  • Linki
  • Forum
  • Księga gości
  • Redakcja
  • Kontakt
  • Konkursy
  • Archiwum newsów

Książki











licznik odwiedzin:
Liczniki
Cormac McCarthy - recenzje

Psychomachia po amerykańsku

Pogranicze USA i Meksyku. Krwawe starcie handlarzy narkotyków, w którym giną wszyscy jego uczestnicy. Weteran wojny w Wietnamie – Llewelyn Moss, znajduje ciała, narkotyki i ponad dwa miliony dolarów. Tak rozpoczyna się wspaniała historia, pełna świetnych dialogów, postaci, zwrotów akcji i głębokich rozważań

Llewelyna Mossa ściga bezwzględny morderca – Anton Chigurh. Prezentuje on dość osobliwy zbiór zasad, którymi się kieruje. Gdyby śmierć miała ludzką postać, najpewniej postępowałaby w ten sam sposób. Każdy, kto stanie na drodze Chigurha i zadrze z nim - musi zginąć. Chyba, że ma szczęście w rzucie monetą.

Każdy rozdział rozpoczyna się od monologu szeryfa. Ed Tom, to wspaniale nakreślona postać, którą najpewniej jest sam McCarthy, wkładający w usta szeryfa słowa, z którymi trudno się nie zgodzić. Słowa mądre, przenikliwe lecz przesiąknięte również sokratesowskim scio me nihil scire, przez co jeszcze bardziej urzekające. Zatrzymują nas i każą się zastanowić nad sprawami, o których wiemy lub raczej wydaje się nam, że wiemy.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że w "To nie jest kraj...", Cormac McCarthy opisał wojnę między aniołami i diabłami. Między dobrymi i złymi ludźmi z boskimi cechami. Kapitalne jest to, że owe cechy przez swą wieloznaczność pozwalają się identyfikować zarówno z monologami dobrego szeryfa Bella jak i okrutnymi zasadami Antona Chigurha. I nie chodzi o to, że pisarz każe nam wybierać drogę, po której idziemy. McCarthy uważa, że jest tylko jedna droga, a na niej oprócz zwykłych ludzi prędzej czy później spotkamy anioła śmierci (Chigurh) i anioła światła (Bell). Prędzej czy później skorzystamy z ich filozofii postepowania. Z której będziemy brać garściami? To tylko zależy od nas.

Na podstawie książki powstał film nagrodzony statuetką Amerykańskiej Akademii Filmowej - jedena z najlepszych amerykańskich produkcji, jakie miałem okazję obejrzeć. Skłonił mnie on do przeczytania książki i zapoznania się bliżej z całą twórczością McCarthy'ego. Bracia Coen świetnie oddali klimat "To nie jest kraj...". Wspaniale odzwierciedlili to, o czym pisarz chciał powiedzieć. Gdyby nie drobne różnice wprowadzone dla potrzeb dzieła filmowego, obraz można by było nazwać ekranizacją doskonałą. Nawet dialogi są "żywcem" wyjęte z książki.

Cormac McCarthy to jeden z najlepszych pisarzy. Od dawna nie pamiętam, by ktoś urzekł mnie tak swoim warsztatem, historiami i wspaniałymi dialogami. Od dawna też nie spotkałem kogoś, kto tak dobrze zna najciemniejsze zakamarki ludzkiego mózgu i serca.

Dość mocno widać, że pisarz jest politycznie usytuowany z prawej strony. Jednak niektóre z jego myśli daleko odbiegają od prawicowych poglądów, przez co proza staje się jeszcze bardziej wieloznaczna i pociągająca. Widać, że McCarthy wierzy w Boga. By być bardziej dokładnym – on wierzy w Boga, którego trudno sobie wyobrazić, trudno nazwać i trudno zidentyfikować. McCarthy uważa, że każda próba zdefiniowania Boskości jest jak porywanie się z motyką na Słońce. Jesteśmy prochem wobec siebie, wobec Boga i świata, w którym żyjemy. I trudno nie zgodzić się z tymi słowami, które napisał człowiek będący w/g mnie bardzo blisko prawdy, celu i sensu życia, właśnie przez to, że nie próbuje ich szukać. Bo jak napisał ktoś w New York Times'owej recenzji: (...)McCarthy to pisarz, który mierzy się z samymi bogami.

Piotr Mikołajczak

Podziel się |

© Cormac McCarthy

info@cormacmccarthy.pl